*Harry*
Cały dzień przesiedziałem na kanapie oglądając
filmy i jedząc tonę popcornu. Nie chciało mi się w ogóle ruszać z miejsca.
Około godziny czwartej po południu byłem znudzony ciągłym siedzeniem i właśnie
miałem gdzieś wyjść, gdy usłyszałem, a zaraz potem zobaczyłem zbiegającego po
schodach Nialla.
- Tak myślałem, że tu będziesz? Wychodzisz gdzieś? Czemu jesteś
ubrany? Za trzy godziny mamy koncert idioto, a ty wychodzisz sobie z domu!?
- Oooch... koncert - zdziwiłem się - ... serio?
-Nie, oczywiście, że nie... - syknął Niall
-Aaa... tak? To dobrze. - odpowiedziałem lecz po chwili dotarło do
mnie, że Niall użył sarkazmu, mówiąc to zdanie.
- Boże drogi!!! - zaczął się wydzierać -Harry co z tobą nie tak, dziecko?
- Zapomniałem ... już się szykuję. Nie czepiaj się. Załapałeś?!?
-Kurde zezłościł mnie to teraz się na nim wyżyję i trochę sobie pokrzyczę...
- Spadaj. - powiedział Niall i z mojej zemsty zostało zupełnie
nic, bo chłopak szybko wyszedł, kierując się w stronę kuchni. Nawet nie dał mi
odpowiedzieć. Jestem zmęczony i tak bardzo nie chce mi się iść, ale muszę...
*Dominika*
Boże!!! Ale jestem podjarana tym koncertem. Nie
mogę się doczekać! Kiedy to się w końcu zacznie? Nie skupię się na niczym.
Dobra, Dominika weź się w garść! Ok, muszę iść się przebrać. Co ja mam tam
założyć?! Spodnie czy sukienkę, a może spódnicę. Tak... spódnica z jakąś ładną
bluzką będzie dobrze wyglądać.
Po umyciu, przebraniu się i zrobieniu małych
poprawek w makijażu, wzięłam małą torebkę i skierowałam się w stronę drzwi, a
zaraz po wyjściu z mieszkania podeszłam do wcześniej zamówionej taksówki, którą
miałam jechać na koncert. Szkoda tylko, że nikogo tu nie znam. Miałabym z kim tam iść. Może wywiesiłabym ulotki i napisałabym ogłoszenie, że
szukam współlokatora... najlepiej współlokatorki do mieszkania. Hmm... to dobry
pomysł nie będę sama. Moje mieszkanie nie jest za duże, ale dwie osoby się
zmieszczą. Tak do dobry pomysł. Tak zrobię.
Zaraz po przejściu przez jezdnię i skierowaniu
się w stronę stadionu, na którym chłopcy mieli grać, zobaczyłam z setkę
dziewczyn, podążających w tym samym kierunku co ja. Tylko nieliczne z nich ( w
tym ja) przyszły bez swoich znajomych. Droga do stadionu nie była długa, tak
samo jak kolejka. Zdążyłam wyprzedzić większość dziewczyn, idąc o wiele
szybciej od nich, dlatego dotarłam do niej jako czwarta. Facet około
czterdziestki, wpuścił mnie na stadion i pokierował w stronę mojego miejsca.
Stadion szybko zapełniał się, aż w końcu nie zostało ani jednego wolnego
miejsca. Minęła krótka chwila, po której wszystkie światła zgasły, zapalone
zostały lasery, a na scenę wbiegła piątka wspaniałych, utalentowanych
chłopaków. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. Moi idole przywitali
się, a zaraz po ich powitalnych słowach usłyszałam znaną mi melodię piosenki.
Koncert był wspaniały. Niestety moje gardło
bardzo ucierpiało. Nie tylko ono, bo po piskach i wrzaskach tylu osób
moje uszy nie spełniały za dobrze swojej roli. Słyszałam tylko głośno
wypowiadane zdania. Pocieszało mnie jedynie to, że nie byłam sama z takimi po
koncertowymi wadami słuchu i mowy. Wszystkie fanki miały to samo utrapienie.
Użalając się nad sobą poszłam w stronę pomieszczenia, w którym One Direction
spotykało się ze swoimi największymi fanami, którzy zdecydowanie mieli dużo
forsy, albo długo ją zbierali, bo ten bilet nie należał do najtańszych, które
kupiłam.
Gdy nadeszłam moja kolej czułam się jakby moje
nogi miały zaraz odmówić mi posłuszeństwa. Ręce miałam ohydnie spocone, więc
szybko wytarłam je o spodnie i skierowałam się w stronę pokoju. Uchyliłam drzwi,
które lekko zaskrzypiały i ujrzałam piątkę moich idoli.
*Harry*
Przyznam, że spotkania z fanami są trochę męczące. Na szczęście zostało jeszcze tylko kilka osób i na dzisiaj koniec. Gdy usłyszałem skrzypnięcie drzwi obróciłem się, by zobaczyć następną Directioner. Moim oczom ukazała się niska, szeroko uśmiechnięta dziewczyna o rudych włosach...